W sobotę w Łodzi premiera "Zszywania". To bardzo mocny teatr, który nie pozostawia widza obojętnym. Już dziś zobaczcie fragmenty spektaklu. Na scenie Maćkowiak i Cynke.
"Do teatru nie wchodzi się bezkarnie" powiedział kiedyś jeden z największych artystów XX wieku- Tadeusz Kantor. Przez dziesięciolecia z tymi słowami świadomie- nieświadomie podążali najwięksi
twórcy teatralni. Bo komu nie marzy się teatr, który łapie widza za serce i wytrąca go z jego małego, przytulnego świata?
Już w najbliższą sobotę- 13. 09- premiera kontrowersyjnego spektaklu "Zszywanie" w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej. O losach tego tekstu i aferach, które wywołał pisaliśmy już niejednokrotnie. Bogajewska
zdaje sobie sprawę z emocji, które sztuka może wywołać w widzach. Odcina się jednak od haseł "skandalizujący" i "obrazoburczy". Robi teatr, który poruszy widza, ale nie zgwałci.
Tekst "Zszywania" jest po prostu bolesny i dotyka podskórnej wrażliwości. "Zszywania" nie da się zrobić łagodnie. Bo jak ze słodyczą mówić o bólu, cierpieniu, aborcji, niedojrzałości i
niegotowości człowieka na miłość. Aktorzy grający w spektaklu- Katarzyna Cynke i Kamil Maćkowiak- zgodnie mówią, że pod pierwszą warstwą brutalności, wulgarności i perwersyjnej erotyki, kryją się
bardzo ważne współczesne problemy. Tekst Anthony'ego Nelsona dotyka najgłębszych i najciemniejszych warstw głowy i duszy człowieka. "Zszywanie" jest bardzo trudne i bardzo mocne, z pewnością
NIE DLA WSZYSTKICH.
Jakie będzie łódzkie "Zszywanie" naprawdę- dowiemy się już w sobotę. Póki co, nadal w głowie kołaczą mi sie pytania o granice sztuki i wątpliwości, kiedy teatr przestaje być teatrem, a staje się
zwierciadłem rzeczywistości.
Tekst: Anna Hardasiewicz
*plejada.pl, 11 września 2008