"Teatralny gwałt?"

Spektakl "Zszywanie" zaczyna się banalnie- zwyczajną rozmową między dwojgiem młodych. Pod koniec nie sposób nie pomyśleć, że ktoś właśnie zgwałcił naszą wewnętrzną wrażliwość...

Już 13 września na deskach łódzkiego Teatru im. S. Jaracza premiera głośnej i kontrowersyjnej sztuki "Zszwanie". To jeden z tekstów pokolenia tzw. "młodych brutalistów". "Zszywanie" to dość mocna opowieść o mrocznej stronie każdego z nas. W postacie głównych bohaterów wcielają się Kamil Maćkowiak i Katarzyna Cynke. Reżyserii podjęła się Małgorzata Bogajewska. Przekładu tekstu sztuki dokonał Jacek Poniedziałek.

Sztuka "Zszywanie" zaczyna się banalnie, jakąś zwyczajną, beznadziejną rozmową dwójki ludzi. Przed nimi perspektywa dojrzenia do roli rodzica. Nieplanowana ciąża to tylko punkt wyjścia do rozmowy o przyszłości, ich samych, dziecku. Jest w miarę kameralnie, Stu i Abby próbują rozmawiać- w końcu na początku "ich" była bliskość. Po drodze coś się stało, kolejne sceny burzą spokojny obraz. Młodzi- pełni lęków, rozżalenia i bólu zaczynają gadać na serio. Głośno, dosadnie i ostro wypowiedziane słowa przeplatają się z ich pornograficznymi fantazjami. Jest w nich czułość, agresja, pretensje, oddanie- taka mieszanka uczuć może rozsadzić serce i głowę. Wchodzimy w psychikę postaci. Bohaterowie znęcają się nad sobą emocjonalnie i wzajemnie się dręczą. Łamią wszelkie tabu, tocząc zaciekłą seksualną wojnę.

Jakie będzie łódzkie "Zszywanie"- nie wiadomo. Spektakl jest już gotowy, ale premiera za kilka tygodni. Aktorzy mieli kilkutygodniową przerwę i niedługo zabierają się do przedpremierowych prób. Oczywiście, jak to w teatrze, do póki nie zagrają, nie da się napisać jakie to jest i czy udźwignęli tekst. Ale łódzki Jaracz raczej sprawdza się w odważnych tekstach. Twórcy na pewno nie unikną dyskusji dotyczących granic sztuki. Nie unikną atmosfery skandalu, która towarzyszyła dotychczasowym wystawieniom sztuki.

"Zszywanie" to opowieść o poranionych ludziach, ich zagubionej duszy, opuszczonym sercu. Opowieść o Stu i Abby poraża i przeraża. Po przeczytaniu tekstu sztuki można poczuć, że ktoś zgwałcił naszą psychikę- nie jesteśmy w stanie przyjąć tak dużego ładunku emocji. W końcu teatr posługuje się umownością, a tu, jak na tacy, pokazany człowiek- nie do końca ładny i zgodny z naszymi wyobrażeniami o nas samych.

Sam Maćkowiak, zapytany przez Plejadę o samopoczucie przed premierą, powiedział, że to trudny tekst, ale dzięki Bogajewskiej nie patrzy na niego sceptycznie. Wręcz przeciwnie. Uważa, że mówi o rzeczach ważnych. Aktor nie chce upraszczać "Zszywania" i przyznaje, że nie potrafi mówić o spektaklu. Śmieje się nawet, że "aktor nie powinien mówić o swojej roli, do póki jej nie zagra". Ma nadzieje, że przedstawienie wywoła w widzach kilka przemyśleń, bo "Zszywanie" to "laboratorium, w którym na warsztat brane są najtrudniejsze współczesne tematy".

"Zszywanie" to jeden z kamieni milowych współczesnego teatru. Ten tekst może się podobać albo nie, może poruszać albo zniesmaczać. Niewątpliwie był czas, kiedy wstrząsnął teatrem. Sytuka pokazana w 2002 roku na festiwalu teatralnym w Edynburgu była skandalem obyczajowym. I choć krytycy docenili jej innowacyjny charakter i obrazoburczość wynikającą z łamania barier pruderii i skostniałych konwencji społecznych, publiczność miała mieszane uczucia.

W 2004 roku, po polskiej premierze "Zszywania" w TR Warszawa (dawny Teatr Rozmaitości) zawrzało. Padały pytania o granice teatru i sztuki. O zagubioną magię teatru i naruszanie wrażliwości człowieka. "Poprawni" krytycy, w swoich recenzjach opisujących "Zszywanie", posługiwali się takimi określeniami jak bluźnierstwo, brak przyzwoitości i szczyt wulgarności. Pod wpływem tych głosów, Radni Warszawy, nie oglądając spektaklu, uradzili, że trzeba skończyć te ekscesy i nieoficjalnie, choć bez żadnych jawnych pism, doprowadzili do wyrzucenia z tekstu sztuki kilku zdań. Michał Merczyński, ówczesny dyrektor naczelny TR (obecny szef poznańskiego festiwalu MALTA) wydał oświadczenie: "Być może nie powinniśmy używać tych dwóch zdań w spektaklu. Może popełniliśmy błąd, ale nie jesteśmy nieomylni. Na nasze usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że poruszamy drastyczne tematy społeczne, o których polski teatr milczy. Wyrywanie z kontekstu spektaklu dwóch kontrowersyjnych zdań, na których oparli swe oceny radni, uważam za niezbyt szczęśliwe. ("Niedziela należy do Boga". "No, to ch... mu w d..., k...!") Mimo to, po rozmowie z Grzegorzem Jarzyną (dyrektor artystyczny) i Anną Augustynowicz (reżyser), postanowiliśmy z nich zrezygnować. Chcemy pokazać, że w spektaklu nie chodzi o szokowanie, lecz o zwrócenie uwagi na problemy patologii. Podkreślam z całą mocą, że gdy podejmowaliśmy decyzję, nie kierował nami strach przed radnymi, nie uważam, byśmy się ocenzurowali. Spektakl zachowuje swoją wymowę."

Mimo wszystko, kwestia cenzury rozłościła środowisko teatralne. Tym bardziej, że reżyserem spektaklu była Augustynowicz, a TR, czy ktoś się z tym zgadzał czy nie, ze względu na swoją niekonwencjonalność i odwagę, był wtedy jednym z ważniejszych ośrodków teatralnych w Polsce.

Łódzka wersja "Zszywania" nie zawiera słynnych dwóch zdań. Tekst opowiada o wnętrzu człowieka i jego zakamarkach. Maćkowiak wspomina, że pamięta warszawski spektakl, ale nie chce porównań z dziełem Augustynowicz. Dla niego "Zszywanie" to świetny materiał aktorski i niezwykle aktualny tekst m.in. dotyczący kwestii aborcji. "Wystarczy włączyć jakikolwiek kanał informacyjny - patologia jest wszędzie"- mówi. W "Zszywaniu" jest i "realizm i perwersja", ale "póki służą sprawie" są uzasadnione.

My czekamy na premierę. 13 września łódzki Teatr im. S. Jaracza.

I jeszcze na koniec kilka słów na temat autora "Zszywania". Anthony Neilson (rocznik 1967) - skandalizujący szkocki dramaturg i reżyser. Współtwórca powstałego w latach dziewięćdziesiątych nurtu dramaturgii brytyjskiej określanego mianem nowego brutalizmu, do którego przypisani są również m.in. Sarah Kane i Mark Ravenhill. Estetyka szoku, którą posługują się młodzi twórcy, służyć ma rozbudzeniu moralnej wrażliwości ludzi. Brytyjska krytyka upatruje w nim rejestratora i diagnostę mentalnych schorzeń, perwersji i dewiacji. On sam nie kryje, że jednym z jego ulubionych tematów jest seks. Wśród tytułów, które miały największy rezonans, oprócz bulwersujących Szwów (Stitching) czyli "Zszywanie", wymienić należy sztuki: Penetrator, The Censor, The Lying Kind, Realism, The Wonderful Word of Dissocia, The Menu.

Tekst: Anna Hardasiewicz


*plejada.pl, 24 lipca 2008