"Jaracz osaczył Norwida"

Na dużej scenie Teatru im. C. K. Norwida w Jeleniej Górze, zaprezentowano spektakl "Osaczeni", Teatru im. S. Jaracza z Łodzi, w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej.

To nie tak miało być. Na jeleniogórskie Spotkania Teatralne zaproszono "Blask Życia", w reżyserii Mariusza Grzegorzka. W wyniku choroby jednej z aktorek, Teatr im. S. Jaracza przywiózł inny spektakl. Jak podkreśla Joanna Wichowska, kierownik literacki Teatru Jeleniogórskiego, również "Osaczeni" w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej (była dyrektor artystyczna Teatru Jeleniogórskiego- przyp. red.), byli brani pod uwagę przy konstruowaniu programu festiwalu.

Z lekkim żalem i poczuciem niepewności udałem się do Teatru. Bardzo chciałem zobaczyć spektakl Grzegorzka. Wiele na jego temat czytałem. O "Osaczonych" nie czytałem nic, prócz krótkiej noty prasowej. Wynikało z niej, że jest to przedstawienie o wojnie. Pojawiła się lekka niepewność. Przez dwa tygodnie nastawiony byłem na inny temat. Cóż, życie jest życiem, a choroba nie wybiera.

O przestrzeni
Spektakl wystawiany jest na Scenie Kameralnej łódzkiego teatru, zatem jeleniogórscy widzowie zasiedli dookoła wyraźnie wydzielonego środka. Autorem scenografii jest Maciej Chojnacki. Każdego z nas, widzów, dzieliło od centrum najwyżej kilka metrów. Nieprzyjemnie blisko. Na wydzielonej przestrzeni, wyściełanej wykładziną, ustawiono stół pokryty ceratą, stołek, kaloryfer i kran, z którego kapała woda. Pokój- pijacka melina.

O treści
Migawka, widzimy dwóch młodych mężczyzn. Po chwili ciemności, środek przestrzeni rozjaśniał. Rozmowa. Dzień wcześniej odbyła się libacja. Wyluzowany, na oko około 27 letni mężczyzna, menel, opowiada gospodarzowi o swoich wyczynach. Udowadnia tezę- Człowiek nie musi myśleć. Myślenie jest niebezpieczne. Wypalają jointa, piją spiryt. jegomość wyraźnie nie chce wracać do domu, gdzie czeka na niego żona. Kolejka za kolejką. Opowiada niewybredną historię z misji w Czeczeni: Rosjanie złapali snajperkę. Miała do wyboru albo włożyć sobie "cytrynę" w pi**ę, albo...- Sama sobie włożyła- kwituje weteran.
Dowiadujemy się o nim coraz więcej. Koszmarne doświadczenia. Trauma. Ten człowiek na zawsze ma spaczoną psychikę. Obaj wpadają w coraz większy trans. Odpływają. Żołnierz rozbiera podłogę deska po desce. Z ziemi wygrzebuje ciało kolegi z kompani. Ma halucynacje. W powietrzu unosi się zapach zgnilizny. Rozpętuje się piekło.

O aktorach
Trudno ocenić pracę aktorów, po tym co zobaczyłem. Nigdy nie widziałem tak realistycznego koszmaru na scenie. Ten koszmar się śni na jawie. Nie można przejść obok tego obojętnie. W rozmowie z widzami, wszyscy trzej przyznają, że każde przedstawienie kosztuje ich mnóstwo wysiłku. Pozostawia ślad.

O wrażeniach
To trzeci spektakl Małgorzaty Bogajewskiej, jaki miałem okazję zobaczyć. Bez wątpienia najlepszy. Decydując się na dosłowność- wodę, ziemię, krew- genialnie uchwyciła dramat młodego człowieka-żołnierza. Po czterech latach, na zapomnianej przez świat wojnie, nie radzi sobie z piekłem, którego doznał. Wojna w Czeczeni to temat tabu. O tym się nie pisze, nie robi spektakli. Zwłaszcza w Rosji. Tekst Władimira Zujewa nigdy nie był wystawiany na rosyjskich scenach. Przedstawienie Bogajewskiej stanowi doskonały punkt wyjścia do rozmów na temat degradacji człowieczeństwa jednostki w obliczu uzwierzęcenia świata. Mieszkańcom Łodzi zazdroszczę znakomitego zespołu aktorów w Teatrze im. S. Jaracza.


*Tomasz Sierpiński, Jelenia Góra (recenzja z festiwalu teatralnego)