Tylko aktor z przygotowaniem baletowym mógł porwać się na tak karkołomny pomysł jak aktorsko-taneczny monodram z fragmentów "Dziennika" Wacława Niżyńskiego. Prawie sto minut monologów czasami jasnych i czytelnych- o ekstazie tańczenia,
o wzlotach i upodleniach, o udręczającej miłości-nienawiści do Sergiusza Diagilewa- czasami zbaczających w mistykę, a czasami zmieniających się w obsesyjne bredzenie zmąconego umysłu. Plus szalone piruety i akrobacje na drążku. Nadludzki
wysiłek godny opowieści o genialności i obłędzie.
Jacek Sieradzki, "Polityka"
Wstrząsające, przerażające, porażające prawdą takie jest wyznanie podszyte psychozą. Taki jest Niżyński. Taki jest Kamil Maćkowiak, wcielający się w jego postać. Młody aktor, kamil Maćkowiak, (także absolwent gdańskiej szkoły baletowej)
zmierzył się z postacią, której wykreowanie wymaga reakcji na wszelkich płaszczyznach wrażliwości, odsłaniania zdrowych i chorych emocji i wygrał. Po zakończeniu spektaklu chce się milczeć, ale nie sposób uciec od myśli o tym, co rozegrało się
na najwyższej nucie bólu.
Renata Sas, "Express Ilustrowany"
Nie byłoby spektaklu gdyby nie aktor, który jest również świetnym tancerzem. Wplecione w wielki monolog fragmenty eterycznego tańca, czasem wręcz strzępy choreografii, poruszająco uwiarygodniają tragedię Niżyńskiego. Maćkowiak równie wspaniale
przekazuje emocjonalne stany swego bohatera, co jego fizyczność i sprawność. Zawodziński wyreżyserował przedstawienie perfekcyjnie, oprawiając je scenograficzną ascezą pełną symboliki.
Michał Lenarciński, "Dziennik Łódzki"
Nie nazwałabym Niżyńskiego tylko monodramem. Kamil Maćkowiak wziął bowiem na swoje barki ciężar podwójny: opowiadania o bohaterze za pomocą sztuki słowa i sztuki tańca. I to pierwszy powód, dla którego można mówić o wydarzeniu. Kto jeszcze z
równym talentem, ukończywszy szkołę baletową i wydział aktorski, co jest już ewenementem, potrafi zbliżyć się w takim stopniu do tajemnicy tworzenia. Jest i drugi powód, dla którego należy mówić o przedstawieniu w Teatrze Jaracza z największym szacunkiem.
To dzieło autorskie Kamila Maćkowiaka i Waldemara Zawodzińskiego, prapremierowe. Stworzono więc spektakl multimedialny, z akcentowaniem na dużym ekranie motywem wędrówki bohatera i wstrząsającą w finale fotografią twarzy rozpadającą się na naszych oczach.
Małgorzata Karbowiak, "Kalejdoskop"