"Rozdarcie"

Rozmowa z Kamilem Maćkowiakiem- aktorem Teatru im. S.Jaracza

Andrzej Michalak: Wspólnie z Waldemarem Zawodzińskim przygotowuje pan monodram o Wacławie Niżyńskim, wybitnym tancerzu i choreografie. Spektakl będzie realizowany na Scenie Inicjatyw Artystycznych, przy współpracy z Instytutem im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Pomysł przedstawienia wyszedł od pana.
Kamil Maćkowiak: O Niżyńskim pierwszy raz usłyszałem, gdy miałem dziewięć lat. Kiedy ponad rok temu przeczytałem jego "Dzienniki" zrozumiałem, że to tekst dla mnie. Stanowi zapis ostatnich sześciu tygodni, jakie tancerz spędził w normalnym świecie, zanim trafił na trzydzieści lat do do szpitala psychiatrycznego z powodu schizofrenii. Swoją niezwykłą wrażliwość potrafił w genialny sposób wykorzystać na scenie. Niestety, ta wrażliwość była także powodem lęków i obsesji.
Nie chcę jednak przedstawienie "biograficznego". W tekście "Dzienników" zostało zawartych kilka bardzo ważnych i uniwersalnych problemów: samotność, poczucie braku miłości, poszukiwanie akceptacji oraz dramatyczne rozdarcie ujawniające się na kilku poziomach. To rozdarcie pomiędzy żoną a kochankiem, chorobą a normalnością, Polską a Rosją... Poza tym interesuje mnie kluczowe dla tego spektaklu pytanie: czy geniusz musi być zawsze okupiony chorobą i co jest następstwem czego.


Jest pan jedynym chyba w polskim teatrze dramatycznym absolwentem szkoły baletowej.
Tak, uczyłem się baletu od dziewiątego do osiemnastego roku życia. W ostatnich czterech szkolnych latach pracowałem jako tancerz w Operze Bałtyckiej w Gdańsku.
Wracam jednak do moich doświadczeń z baletem tylko dla potrzeb tego spektaklu. Miałem cztery operacje kolan, ostatniej musiałem poddać się kilka tygodni temu specjalnie z myślą o tym przedstawieniu. Zresztą taniec nie będzie tam najważniejszy. Nie zamierzam odtwarzać fragmentów słynnych partii Niżyńskiego. Chcę jedynie poprzez ruch sceniczny lepiej określić mojego bohatera, wyrazić jego emocje i przeżycia. Choreografię pomoże nam opracować pani Ewa Wycichowska.


Czy będzie pan korzystrał z innych tekstów?
Regularnie kontaktuję się w Warszawie z Tadeuszem Nasierowskim, który jest psychiatrą, pasjonatem Niżyńskiego, autorem najlepszego w języku polskim opracowania życia i choroby tego artysty. Staram się też dotrzeć do prawdy o rzeczywistych relacjach pomiędzy nim a Siergiejem Diagilewem, słynnym dyrektorem Baletów Rosyjskich, wieloletnim życiowym partnerem Niżyńskiego. Nie jest to łatwe, ale są slady i wzmianki w innych tekstach, dzięki którym można pokusić się o próbę takiej rekonstrukcji.

Będzie to kolejna pana rola osoby zwichrowanej psychicznie, przeżywającej zachwiania emocjonalne...
Myślę, że dewiacje psychiczne są czymś, co jest bliskie każdemu człowiekowi. Chciałbym, aby wszyscy to sobie uświadomili. Są to problemy, które interesują mnie od dawna. Moją wiedzę na ten temat zamierzam jeszcze pogłębić poprzez studia psychologii klinicznej. Ukazywanie w spektaklach postaci, których udziałem są fobie, lęki, załamania, ma służyć ukazywaniu prawdy o człowieku, która jest dla mnie najważniejszą rzeczą w teatrze.


*Kalejdoskop, listopad 2004