"Nie chcemy skandalu"

Teatr Jaracza przygotowuje "Zszywanie" Anthony Neilsona. To jedna z najbardzij kontrowersyjnych sztuk ostatnich lat, swego czasu "wyklęta" przez warszawskich radnych i ocenzurowana po ich interwencji.

To będzie druga w Polsce inscenizacja "Zszywania". Pierwszą- w słynnym warszawskim Teatrze Rozmaitości, wyreżyserowała cztery lata temu Anna Augustynowicz. Tamten spektakl zagrano zaledwie trzy razy. Potem rozpętała się istna burza kontrowersji. Stołeczni radni zażądali nawet zdjęcia sztuki i dymisji dyrektora Rozmaitości.
-Ostatecznie autorzy przedstawienia zdecydowali się wyciąć z tekstu najbardziej obrazoburcze zdania- opowiada Kamil Maćkowiak. -Moim zdaniem od tej chwili należy datować upadek i rozłam warszawskich Rozmaitości.

Ostry seks, ale nie erotyka
"Zszywanie" to intymna love story dwojga poranionych emocjonalnie młodych ludz. Spotykają się, by- wobec nieplanowanej ciąży i perspektywy rodzicielstwa- porozmawiać o przyszłości ich burzliwego związku. Reżyseruje Małgorzata Bogajewska. Główne role grają Kamil Maćkowiak i Katarzyna Cynke.
-Z Kasią poznałem się na planie serialu "Oficerzy", bardzo dobrze się rozumiemy- opowiada Kamil Maćkowiak.
Zrozumienie i wzajemne zaufanie to ważna rzecz przy pracy nad tym przedstawieniem. Powód? Próby pojednania i czułość mieszają się w nim z brutalnością i agresją. Bohaterowie toczą zaciekłą seksualną wojnę, znęcając się nad sobą psychicznie i wzajemnie dręcząc. Łamią przy tym wszelkie tabu.
-To dla mnie totalne przekroczenie barier. Są tu odważne sceny, choć nie nazwałbym ich erotycznymi, bo służą zupełnie czemu innemu. Ale nie na tym polega największy trud tego spektaklu. Największym wysiłkiem będzie to, co emocjonalnie musimy sobie robić- opowiada Kamil Maćkowiak. -To ma pokazać, do czego są ludzie zdolni i jakie granice potrafią przekroczyć, by ratować związek.
Głównym tematem spektaklu jest jednak problem aborcji i szerzej- posiadanie dziecka.
-Pokazujemy dwie przestrzenie w człowieku, dwie możliwości: co się stanie, jeśli bohaterowie zdecydują się na dziecko, a co wtedy, gdy wybiorą aborcję- opowiada Kamil Maćkowiak. -Spektakl stawia wiele znaków zapytania, ale widz nie wyjdzie z teatru z przekonaniem, że poznał konkretne rozwiązanie.
Niechcący twórcy łódzkiej premiery "Zszywania" wpisują się w dyskusję, jaka przetoczyła się w ostatnich tygodniach przez Polskę, po głośnej sprawie 14-latki, która usunęła ciążę będącą wynikiem czynu zabronionego.
-Ta sztuka jest aktualna z jeszcze jednego powodu. Niemal co dwa dni jesteśmy bombardowani informacjami o śmierci niemowlęcia, zakatowanego przez rodziców, którzy najprawdopodobniej nie powinni mieć dziecka- mówi aktor.

Spec od "bebechów"
-Na razie nie umiem wprost mówić o emocjach, które tam zagram. Powiem jedynie, że w bardzo drastyczny sposób pokazujemy to, co potencjalnie tkwi w każdej ludzkiej głowie- opowiada Kamil Maćkowiak.
Dla łódzkiego aktora będzie to kolejna sztuka, w której musi odnaleźć w sobie pokłady ekstremalnych emocji. Wystarczy przypomnieć "Osaczonych", gdzie grał chłopaka naznaczonego okrucieństwem wojny w Czeczenii.
-Na szczęście i "Osaczonych" i "Zszywanie" reżyseruje Małgosia Bogajewska. Ona potrafi mnie znakomicie przekraczać, podnosić poprzeczkę do poziomu, za którym, według mnie, jest już jakaś potworna wiwisekcja- dodaje aktor. -W teatrze zdarzają się takie relacje między aktorem i reżyserem, które można nawet nazwać sojuszami. Fantastycznie się inspirujemy.
Twórcy łódzkiej inscenizacji "Zszywania" mają nadzieję, że ich spektakl nie będzie skandalem. Z tekstu zniknęło kilka najbardziej obrazoburczych zdań, które swego czasu wzburzyły warszawskich radnych.
-Uznaliśmy, że niczemu nie służą. Są niepotrzebnym przekroczeniem granic dobrego smaku- tłumaczy Kamil Maćkowiak.
Jest więc nadzieja, że łódzcy radni nie będą zmuszeni do kategorycznych ruchów.
-Wierzę w inteligencję łódzkich władz. Ale jeśli trzeba będzie walczyć, będę pierwszym łódzkim aktorem od czasów buntu w Teatrze Nowym, który to zrobi- żartuje Kamil Maćkowiak.

Rozmawiał Andrzej Adamczewski


*26 czerwca 2008